W sejmie znalazł się projekt ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Znalazł się w nim zapis mówiący o pokrywaniu z kieszeni nietrzeźwego kierowcy kosztów leczenia jego ofiar.
Moim zdaniem w ustawie tej powinien znaleźć się również zapis zmniejszający obecną składkę zdrowotną – skoro część z zakresu ubezpieczenia nie będzie realizowana jego koszt powinien spaść.
O ile? Cytując klasyka: „Nie wiem, ale z całą pewnością tańsza…” „Tak czy nie?”
Do czego to doprowadzi?
Ten niepozorny zapis o rzadkim przypadku (rzadki, bo niewiele osób pije i powoduje wypadki) to wstęp do mi:
- nieleczenia osób z kasy NFZ które mają choroby płuc i paliły papierosy
- zaprzestanie leczenia osób które chorują w skutek alkoholizmu
- w dalszej kolejności: zaprzestania leczenia miażdżycy u osób, które tłusto jedzą, leczenia stawów kolanowych i biodrowych u otyłych a może w przyszłości także ludzi starych za karę, że nie umarli mając mniej niż 67 lat?
A a alkoholizm to nie choroba?
Alkoholizm jest przecież sklasyfikowany w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób jako choroba psychiczna. Czy zatem nie jest to tak, że służba zdrowia odmawia pomocy choremu?